Anessa poszła do Hayny.
strony. Anessa poszła do Hayny. Hayna miała dodatkowo mniej czasu, niż Ezena. pierwsza Perła skarżyła się przyjaciółce, pędząc za nią biegiem. Gwardzistka uczyła się mieszkania na pamięć, liczyła na palcach gwardzistów, wybierała miejsca, gdzie mają podpierać ciany, tak żeby każdy widział dwóch najbliższych towarzyszy. - W skrzydłach na razie nikogo - rzekła do Anessy, przerywając jej niemal w pół wyrażenia. - Wiem już, dlaczego Przedstawiciel miał cały półlegion halabardników. A ja potrzebuję 2 razy tyle. Trzy zmiany warty, po pięćdziesięciu ludzi w skrzydłach czy też setka tutaj. Od wczoraj próbuję dać sobie z tym radę... Myl ze mną! prychnęła na Anessę. - Kogo dam jej do asysty? Pojutrze powinno tu cała Rollayna! Wszystko stoi na głowie, kto ukradł nawet drzwi czy też wybił okna, a ona pojutrze wydaje bal! - Popro o jedców czterech ścianach - powiedziała zrezygnowana blondynka. - i chyba tak zrobię. Staną w sali tronowej. Anessa odszukała Gotaha. Gotah - miał okres - czy też bardzo zły humor. Wybrał się do Rollayny na wyrane życzenie księżnej czy też na razie nie miał nic do pracy. Najbardziej gniewało go to, że nie mógł być w trzech miejscach naraz. Chciał zobaczyć, jak księżna poradzi sobie w Rollaynie. Równie mocno pragnął towarzyszyć Yokesowi, z którym ostatnio bez mała się zaprzyjanił, znajdując w byłym tysięczniku spokojnego słuchacza; Yokes nigdy nie znał kogo takiego, jak historyk-Przyjęty, czy też dopiero na stare lata dowiadywał się, jak interesujące są dzieje wojskowoci w Szererze. Polityczne wstrząsy nudziły go miertelnie - za to o przemianach w uzbrojeniu, taktyce czy też strategii, dodatkowo najważniejszych bitwach, mających wpływ na losy wiata, gotów był prowadzić rozmowę całymi nocami. Umiał odnieć uzyskane wiadomoci do sytuacji własnych wojsk, nie było to więc dla niego tylko próżne gadanie. Uczył się, pogłębiał niezbędną dowódcy wiedzę. Spostrzegawczy czy też potrafiący myleć, zadawał interesujące pytania czy też miał bardzo cenne uwagi. Przyjęty czuł, że to raczej Yokes, niż Ezena, potrzebuje teraz doradcy, a potrzebuje tym więcej, że odesłał swego zastępcę, dowódcę Chorągwi czterech ścianach. Był sam naprzeciw cesarskiej armii pod lasem. Gotah pragnął jak najprędzej powrócić do wojskowego obozu pod Netenem, albo zgoła stawić się od razu w namiocie dowódcy, na polance przy wylocie drogi na równinę. A dodatkowo więcej ciągnęło go do Sey Aye, gdzie wprawdzie był całkiem zbędny, ale mógł dostać od kogo kielich wina czy też skrzydełko drobiu do łóżka. Anessa trafiła fatalnie. Przyjęty po prostu ją przegnał, w ogóle nie doceniając, że pierwsza Perła próbuje spełnić własny obowiązek. dysponowała występować jako najcenniejszy klejnot swojej pani, zawiadczać o jej bogactwie, zajmować się goćmi, służyć radą, a wszystko to w szorstkiej włosienicy. Ofuknięta niewolnica poszła, nie mówiąc wyrażenia. Jej gorycz była tak bezbrzeżna, że Gotah, pomimo kwanego humoru, ponownie zastanowił się przez chwilę, jak dziwacznie splątana okazuje się dusza takiej pięknej czy też naprawdę mądrej kobiety. Kto, kto obmylał finansowe kampanie, prowadził bez mała wszystkie sprawy Sey Aye, umiał jedzić po Dartanie czy też dyktować warunki znanym Domom rycerskim - otóż ten kto gotów był płakać powodu braku sukienki. Mędrzec Szerni przeklął się w duchu, że nie znalazł dla Anessy cierpliwoci, bo było zupełnie jasne, co niewolnica zaraz zrobi: mianowicie, znajdzie sobie jakiego bezbronnego biedaka, pisarza lub niewolnego sługę, wbije mu w krtań zęby jadowe, pomnoży obowiązki, odbierze wszystkie prawa czy też obieca zwolnienie ze służby lub odsprzedanie byle jakiej hodowli przy pierwszej po temu okazji. i pół biedy, jeli tylko tyle. Mogła dodatkowo ruszyć w wyprawa po ulicach Rollayny czy też za pół sztuki srebra oddać swe ciało włóczędze w gospodzie, bo tak przecież czyni głodna kobieta w dziurawych łachmanach na grzbiecie, której w oczy zagląda nędza. Gdy szło o Anessę, Przyjęty bywał aż niesprawiedliwy. Nie lubił Pierwszej Perły czy też gotów był uwierzyć w cokolwiek, co mówiono na jej temat, byle zawiadczało o bezdennej pustocie. Mędrzec Szerni siedział w pustym, splądrowanym pokoju, który mu wskazano. Więcej wygód miał w budyneczku lenej komendantury... oprócz dwóch krzeseł w komnatce nie było żadnych sprzętów. Obiecano mu jakie legowisko na noc czy też kandelabr z kilkoma wiecami, ale miał to dostać już minionego wieczoru, gdy przekroczył próg pałacu, czy też nie dostał. Skończyło się na drzemce w którym pokoju zachodniego skrzydła, na trzecim piętrze, gdzie na łóżku litociwie zostawiono siennik. teraz siedział na krzele czy też gapił się przez okno. Zdążył już przejć się po pałacu, bo wieczorem szukał posłania, a potem był w drugim skrzydle, gdzie mieszkali kiedy dworzanie Przedstawiciela; książę zabrał ich ze sobą, uciekając do Tarwelaru. Najrozmaitszych sprzętów zostawiono w pałacu doć, by urządzić parterową częć budowli, ale to włanie na parterze, gdzie pomieszkiwał sam Przedstawiciel, było kiedy najwięcej cennych przedmiotów czy też dało się łatwo je zabrać. Parter splądrowano