— To ci burza dopiero — powiedział Gibson. — Czy

bez znaczenia. — To ci burza dopiero — powiedział Gibson. — Czy owego rodzaju awantury często się na Marsie zdarzają? a także dlaczego nas nie ostrzeżono? Pilot, który ochłonął po i wstrząsie, analizował wypadek, przy czym nieuchronne służbowe dochodzenie najwyraźniej zaczęło dominować w jego myślach. Nawet mimo automatycznego pilota powinien był częściej zachodzić do przodu... — przenigdy podobnej burzy nie widziałem — odpowiedział — choć odbyłem co najmniej pięćdziesiąt lotów między Lowell a Skia. Nieszczęście polega na tym, iż 11* 26 trzy nawet obecnie dodatkowo nie mamy terminy o meteorologii marsjańskiej. Na planecie okazuje się zaledwie pół tuzina stacji meteorologicznych, co nie wystarcza do utworzenia dokładnego obrazu. — A co z Phobosem? Czy nie mogli dostrzec owego, co się dzieje czy też uprzedzić mas. Pilot wyciągnął własny almanach czy też szybko przerzucił strony. — Phobos do owej pory dodatkowo nie wzeszedł — powiedział po niedługim obliczeniu. — Przypuszczam, iż burza wybuchła nagle w Hadesie... właściwa nazwa, co?... czy też obecnie już zapewne się uspokoiła. analizuję, iż nie przechodziła w pobliżu Charontis, tak iż oni nie mogli nas ostrzec. To był właśnie jeden z owych wypadków, w którym nikt nie ponosi winy. Ta myśl wydawała się go bardzo cieszyć, lecz Gibson nie potrafił być równie filozoficznie nastrojony. — Tymczasem — odrzekł — utknęliśmy nie wiadomo gdzie. Ile czasu potrzeba, aby nas odnaleźć, albo czy istnieje jakaś możliwość naprawienia samolotu? — Nie ma jakiejkolwiek nadziei; silniki odrzutowe okazują się zniszczone. Przecież są zbudowane do obowiązkach w powietrzu, a nie w piasku! — No, prawidłowo, a czy możemy porozumieć się za pomocą radia ze Skia? — Nie obecnie, gdy jesteśmy tu w dole. Ale kiedy Phobos wzejdzie za... za ile?... za godzinę, będziemy mogli wezwać obserwatorium, a oni przekażą dalej. To okazuje się dla nas, jak pan wie, jedyny sposób porozumiewania się na dłuższe odległości. Jonosfera okazuje się zbyt słaba, aby odbijać sygnały tak, jak na Ziemi. Na wszelki wypadek pójdę sprawdzić, czy radio okazuje się w dobrze. Przeszedł do kabiny czy też zaczął pobrzękiwać nadajnikiem samolotu, gdy tymczasem Hilton zajął się sprawdzaniem 164 ogrzewania czy też ciśnienia w kabinie, a pozostali dwaj pasażerowie patrzyli na siebie w zamyśleniu. — Ładna historia! — wybuchnął Gibson, trochę zły czy też trochę rozbawiony. — Przyleciałem bezpiecznie z Ziemi na Marsa — ponad pięćdziesiąt milionów kilometrów — a gdy tylko postawiłem nogę w tym nędznym samolocie, oto co się wydarza! W przyszłości będę używał tylko statków kosmicznych. Jimmy uśmiechnął się. — Będziemy mieli co opowiadać po powrocie, prawda? Może nareszcie będziemy mogli przedsięwziąć jakąś małą wyprawę badawczą. Popatrzył poprzez okienko, osłaniając dłońmi oczy, aby zakryć odbicie światła kabiny na szybie. Okolica była pogrążona w kompletnej ciemności, jedynie światło bijące z samolotu rozjaśniało najbliższe otoczenie.